Boże , jak dawno mnie tu nie było . pamiętam jak łapaliśmy jaszczurki , jak wspinaliśmy się po " skałkach " które tak naprawdę są piaskowcem z ogromną ilością krzaków i jaszczurek .
teraz jest tu cicho . krzewy zwyciężyły odcinając cały świat od tego miejsca. górują drzewa , czerwieni się jarzębina. niesamowite w końcu jestem sama . rzucam rower i siadam rozglądając się wokół . nikt mnie tu nie znajdzie . niedaleko są domy , jakieś dwa , trzy metry w dole biegnie droga , zasłonięta przez drzewa . odległośc może i nie duża ale wystarczająca , zeby zginąć . zamykam oczy i pozwalam by do mojego umysłu napłynęła wizja mioch zakrwawionych , zimnych zwłok . otwieram oczy . ciekawe czy by płakał , czy by żałował. nie jeszcze nie jestem tak zdesperowana by skoczyć .
rany , ale ja jestem żałosna...
Realność przeraża bardziej niż skok z mostu.